Info

avatar krzysieksobiecki z miasteczka Kraków. Przejechałem 31503.06 kilometrów w tym 807.80 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 22.33 km/h, więc szału nie ma :-)


baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy krzysieksobiecki.bikestats.pl

Linki


Fotografia


  • DST 138.60km
  • Czas 08:40
  • VAVG 15.99km/h
  • Podjazdy 4291m
  • Sprzęt AWOL
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dzień 6 - Transalpina

Czwartek, 18 sierpnia 2016 · dodano: 29.08.2016 | Komentarze 0

Wstaję wcześnie i od razu rozpalam kuchenkę przed wejściem do hotelu. Wypijam prawie litr kawy, zjadam 4-y owsianki, masę miodu i pieczywa z dżemem. Jestem nabuzowany na maksa i czuję, że mam "dobrze zrobioną nogę". Zanim dojadę do Novaci, skąd startuje Transalpina (droga nr DN67C) zaliczam z 800 m podjazdów na dystansie 35 km. Cały odcinek Horezu-Novaci jest jednak przepiękny krajobrazowo. No i pełno wzdłuż drogi sadów śliwkowych oraz studni i ocembrowanych źródeł. Przy sklepie w Novaci skręcam w prawo i od razu wbijam w ściankę 14% ... A potem jest już tylko w górę, momentami bardzo sztywno. Pot spływa po nosie i kapie na kierownicę. Inna, zimna struga płynie wartko przez plecy. Do wzgórza z antenami TV dojeżdżam po 2 godzinach, potem trochę odpoczywam. Kawa, cola, lody. I ruszam. Zakosy w pełnym słońcu. Znów robi się sztywno na co drugim skręcie. Podjazd na przełęcz Urdele - 2145 m n.p.m., ma w sobie ten haczyk, że gdy już myślisz, że jest po wszystkim, następuje 200 m zjazd i trawers nad kotłem, po czym rozpoczyna się finalna wspinaczka. Ostatecznie wjeżdżam na wypłaszczenie, skąd jest już tylko w dół. Piwo, kiełbaski z rusztu, chleb. Ubrany na zjazd, cieszę się z faktu, że stosunkowo mało tu aut i motorów. Ruszam. Ja pierniczę, dlaczego tak szybko się to kończy!!! W głębi gór Parang, w miejscu gdzie na wschód odbija droga nr DN7A rozlokowała się sezonowa osada zbieraczy grzybów. Sklecone z niczego budy, jakieś namioty z folii pcv, samochody dostawcze, selekcja zbiorów, wypłaty, targi, kłótnie ... Niesamowite miejsce. Zaczyna się podjazd pod niższe pasmo. Robię kilka przerw na zdjęcia, potem napełniam w pobliskim potoku kolejny już raz bidony. Słońce tymczasem chowa się za ciężkimi chmurami. Zaczynam zjazd na północ, w głąb doliny potoku Frumoasa. Przy Cabana Oasa zatrzymuję się na piwo. Zapalam fajkę. Dopiero teraz dociera do mnie fala satysfakcji z przejechania tej trasy. Jadę dalej, chcę spać gdzieś niżej w dnie doliny. Miejscówek pod namiot nie ma za wiele, ale w końcu znajduję małą polankę ukrytą za zaroślami. Wjeżdża się tu przez spróchniały mostek. W głębi polanki rozbijam namiot. Idealne miejsce. Po godzinie, gdy już kończę obiadokolację, ciszę wieczoru przerywa huk walącego się mostku. Jak się później okazuje, to rodacy ... wyciągają jeepa, montują się z namiotem. No to mam sąsiadów, choć oni jeszcze o tym nie wiedzą. Gdy kończą się urządzać idę z wizytą. Robi się ciemno. Komentujemy "demolkę w dolinie" z nieco innych pozycji, co nie przeszkadza nam jednak pogadać o atrakcjach turystycznych Rumunii. Zasypiam kamiennym snem.

Zdjęcia: http://szlakiidrogi.pl/rumunia-dzien-po-dniu/

Kategoria wyprawy



Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!