Info
krzysieksobiecki z miasteczka Kraków. Przejechałem 31503.06 kilometrów w tym 807.80 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 22.33 km/h, więc szału nie ma :-)Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2018, Sierpień4 - 0
- 2018, Lipiec5 - 0
- 2018, Czerwiec3 - 0
- 2018, Maj4 - 0
- 2018, Kwiecień20 - 0
- 2018, Marzec25 - 0
- 2018, Luty7 - 0
- 2018, Styczeń25 - 0
- 2017, Grudzień4 - 0
- 2017, Listopad8 - 1
- 2017, Październik11 - 5
- 2017, Wrzesień12 - 0
- 2017, Sierpień3 - 0
- 2017, Lipiec11 - 0
- 2017, Czerwiec22 - 0
- 2017, Maj21 - 6
- 2017, Kwiecień32 - 6
- 2017, Marzec46 - 5
- 2017, Luty29 - 9
- 2017, Styczeń42 - 13
- 2016, Grudzień26 - 4
- 2016, Listopad39 - 2
- 2016, Październik43 - 6
- 2016, Wrzesień42 - 1
- 2016, Sierpień28 - 5
- 2016, Lipiec39 - 2
- 2016, Czerwiec39 - 0
- 2016, Maj23 - 0
- 2016, Kwiecień26 - 0
- 2016, Marzec25 - 0
- 2016, Luty37 - 0
- 2016, Styczeń22 - 0
- DST 138.60km
- Czas 08:40
- VAVG 15.99km/h
- Podjazdy 4291m
- Sprzęt AWOL
- Aktywność Jazda na rowerze
Dzień 6 - Transalpina
Czwartek, 18 sierpnia 2016 · dodano: 29.08.2016 | Komentarze 0
Wstaję wcześnie i od razu rozpalam kuchenkę przed wejściem do hotelu. Wypijam prawie litr kawy, zjadam 4-y owsianki, masę miodu i pieczywa z dżemem. Jestem nabuzowany na maksa i czuję, że mam "dobrze zrobioną nogę". Zanim dojadę do Novaci, skąd startuje Transalpina (droga nr DN67C) zaliczam z 800 m podjazdów na dystansie 35 km. Cały odcinek Horezu-Novaci jest jednak przepiękny krajobrazowo. No i pełno wzdłuż drogi sadów śliwkowych oraz studni i ocembrowanych źródeł. Przy sklepie w Novaci skręcam w prawo i od razu wbijam w ściankę 14% ... A potem jest już tylko w górę, momentami bardzo sztywno. Pot spływa po nosie i kapie na kierownicę. Inna, zimna struga płynie wartko przez plecy. Do wzgórza z antenami TV dojeżdżam po 2 godzinach, potem trochę odpoczywam. Kawa, cola, lody. I ruszam. Zakosy w pełnym słońcu. Znów robi się sztywno na co drugim skręcie. Podjazd na przełęcz Urdele - 2145 m n.p.m., ma w sobie ten haczyk, że gdy już myślisz, że jest po wszystkim, następuje 200 m zjazd i trawers nad kotłem, po czym rozpoczyna się finalna wspinaczka. Ostatecznie wjeżdżam na wypłaszczenie, skąd jest już tylko w dół. Piwo, kiełbaski z rusztu, chleb. Ubrany na zjazd, cieszę się z faktu, że stosunkowo mało tu aut i motorów. Ruszam. Ja pierniczę, dlaczego tak szybko się to kończy!!! W głębi gór Parang, w miejscu gdzie na wschód odbija droga nr DN7A rozlokowała się sezonowa osada zbieraczy grzybów. Sklecone z niczego budy, jakieś namioty z folii pcv, samochody dostawcze, selekcja zbiorów, wypłaty, targi, kłótnie ... Niesamowite miejsce. Zaczyna się podjazd pod niższe pasmo. Robię kilka przerw na zdjęcia, potem napełniam w pobliskim potoku kolejny już raz bidony. Słońce tymczasem chowa się za ciężkimi chmurami. Zaczynam zjazd na północ, w głąb doliny potoku Frumoasa. Przy Cabana Oasa zatrzymuję się na piwo. Zapalam fajkę. Dopiero teraz dociera do mnie fala satysfakcji z przejechania tej trasy. Jadę dalej, chcę spać gdzieś niżej w dnie doliny. Miejscówek pod namiot nie ma za wiele, ale w końcu znajduję małą polankę ukrytą za zaroślami. Wjeżdża się tu przez spróchniały mostek. W głębi polanki rozbijam namiot. Idealne miejsce. Po godzinie, gdy już kończę obiadokolację, ciszę wieczoru przerywa huk walącego się mostku. Jak się później okazuje, to rodacy ... wyciągają jeepa, montują się z namiotem. No to mam sąsiadów, choć oni jeszcze o tym nie wiedzą. Gdy kończą się urządzać idę z wizytą. Robi się ciemno. Komentujemy "demolkę w dolinie" z nieco innych pozycji, co nie przeszkadza nam jednak pogadać o atrakcjach turystycznych Rumunii. Zasypiam kamiennym snem.Zdjęcia: http://szlakiidrogi.pl/rumunia-dzien-po-dniu/
Kategoria wyprawy
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!