Info

avatar krzysieksobiecki z miasteczka Kraków. Przejechałem 31503.06 kilometrów w tym 807.80 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 22.33 km/h, więc szału nie ma :-)


baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy krzysieksobiecki.bikestats.pl

Linki


Fotografia


  • DST 146.30km
  • Czas 07:08
  • VAVG 20.51km/h
  • Podjazdy 2911m
  • Sprzęt AWOL
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dzień 5 - Fogarasze – Horezu

Środa, 17 sierpnia 2016 · dodano: 29.08.2016 | Komentarze 0

Wstaję dość wcześnie. Gotuję, suszę ile się da tropik, w końcu ruszam. "Zjazdy" do zapory, to 25 km na których robi się z 500 m pojazdu ;-) Po drodze chwilę rozmawiam z sakwiarzem z Argentyny: ma już za sobą 5000 km, zaczął w Warszawie, był na ŚDM w Krakowie, jedzie na Bałkany. Surly którego dosiada ugina się od ciężkich worów. Z moimi dwoma sakwami na przednim kole wyglądam jak przedstawiciel hardcorowego ultralight-u ;-) Poniżej zapory zjazd jest przecudny i z perspektywy roweru znacznie bardziej ciekawy niż gdy pokonywałem go jako kierowca samochodu. U podnóża gór, aż do miasta Curtea de Argeș, co chwila mijam stoiska z gruszkami. Kupuję takie największe i najbardziej żółte jakie się da - smakują rewelacyjnie. W chwilę później zadaszona altana przy małym sklepie kusi wizją odpoczynku - robię przerwę na drugie śniadanie. W Curtea de Argeș oglądam cerkiew metropolitarną. Upał jak cholera. Kieruję się na Râmnicu Vâlcea i dalej na zachód, by podjechać jak najbliżej Novaci, skąd następnego dnia zamierzam podjeżdżać Transalpinę. Po drodze jest jednak kilka sztywnych i wybierających podjazdów i w Horezu decyduję się na zakończenie dnia. Powietrze jest już ciężkie od wilgoci, niebo ciemnieje i po chwili zrywa się wiatr. Za chwilę lunie, a w koło brak dobrych miejscówek na nocleg. Odwiedzam kilka pensjonatów, ale wszystkie są pozajmowane. W końcu podjeżdżam pod hotel za miastem i gdy naciskam klamkę drzwi z nieba zaczyna lać się kaskada wody. Wiatr szaleje, bije gradem. Armagedon. Oczywiście brak miejsc, nawet nie mają wolnego garażu, ale proponują lobby hotelowe: "if you want to stay, it's yours" przyjmuję z niekłamaną radością. Mam do dyspozycji sofę, dwa fotele, bezpośredni dostęp do prądu i łazienki ... Luksusy. W hotelu bawi kolonia, więc do 22:30 otoczony wianuszkiem nastoletnich chłopców odpowiadam na setki tych samych pytań: skąd Pan jedzie? co to za rower? czy podoba się Panu w Rumunii? itd. ;-) Dzieciaki znikają, gaszę światła w holu, biorę kąpiel w umywalce i wskakuję na sofę...

Zdjęcia: http://szlakiidrogi.pl/rumunia-dzien-po-dniu/

Kategoria wyprawy



Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!