Info
krzysieksobiecki z miasteczka Kraków. Przejechałem 31503.06 kilometrów w tym 807.80 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 22.33 km/h, więc szału nie ma :-)Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2018, Sierpień4 - 0
- 2018, Lipiec5 - 0
- 2018, Czerwiec3 - 0
- 2018, Maj4 - 0
- 2018, Kwiecień20 - 0
- 2018, Marzec25 - 0
- 2018, Luty7 - 0
- 2018, Styczeń25 - 0
- 2017, Grudzień4 - 0
- 2017, Listopad8 - 1
- 2017, Październik11 - 5
- 2017, Wrzesień12 - 0
- 2017, Sierpień3 - 0
- 2017, Lipiec11 - 0
- 2017, Czerwiec22 - 0
- 2017, Maj21 - 6
- 2017, Kwiecień32 - 6
- 2017, Marzec46 - 5
- 2017, Luty29 - 9
- 2017, Styczeń42 - 13
- 2016, Grudzień26 - 4
- 2016, Listopad39 - 2
- 2016, Październik43 - 6
- 2016, Wrzesień42 - 1
- 2016, Sierpień28 - 5
- 2016, Lipiec39 - 2
- 2016, Czerwiec39 - 0
- 2016, Maj23 - 0
- 2016, Kwiecień26 - 0
- 2016, Marzec25 - 0
- 2016, Luty37 - 0
- 2016, Styczeń22 - 0
- DST 114.00km
- Czas 06:05
- VAVG 18.74km/h
- VMAX 58.00km/h
- Podjazdy 1807m
- Sprzęt AWOL
- Aktywność Jazda na rowerze
Radków - Przełęcz Okraj
Czwartek, 22 września 2016 · dodano: 26.09.2016 | Komentarze 0
ReliveStrava
Zdjęcia
Rest Day :-) Słońce, wiatr, kolory. Jesień w powietrzu. Pierwszy dzień jesieni. Ruszam wesoły, ale od pierwszych metrów czuję brak. Czegoś mi brak. Coś uwiera. Po dwóch kilometrach już wiem. Zawracam. Wbiegam na piętro schroniska. Jest, stoi i czeka – mój kubek „dlaczego mnie zostawiłes?”. Jedziemy. Trochę pod górę, całkiem sporo nawet, do drogi, tej szerokiej, ujętej w 100 zakrętów, no wiesz … do Radkowa. Szalony zjazd rozgrzewa, pomimo chłodnego poranka. A dalej … no cóż, przez Czechy najbliżej, czyli na Brumov, przez rdzawe pola, alejami, ku słońcu. Miasto należy objechać dołem, by skręcić w prawo i przez skalną bramę dostać się na Rynek. Zabytkowy klasztor i drugie śniadanie. Przed samą granicą zawijam pod jabłoń. Kusi czerwienią owoców. Rynek w Mieroszowie i piękna dolina ku Sokołowsku. Co za miejsce! Odpuszczam ambitne tury, na rzecz szerokiej szutrówki. Rest day. Robię pętlę, przez zalesione wzgórza na południe od Wałbrzycha. Nowe asfalty na zjazdach. Dobromyśl. Kochanów. Różana. Optymistycznie. W Czartowskich Skałach chowam rower w krzakach i idę na spacer. Pionowe myśli, dotykam skały. Nie mogę powstrzymać pocenia się palców … Wspinacze wiedzą co jest na rzeczy :-) W Chełmsku Śląskim wracają stare wspomnienia: praca na uczelni, praktyki studenckie, miniona beztroska sprzed lat. Na ulicy Polnej znajduję restaurację z domową kuchnią. Mijam Góry Krucze, Lubawkę i już jestem, u stóp Karkonoszy. Na deser podjazd, najpierw na przełęcz Kowarską, a potem wyżej, pod Czarny Grzbiet Karkonoszy, na Okraj. W schronisku kilka osób i pusty pokój. Zostaję tu na dwa dni. Słońce obniża pułap. Ciepło dnia ustępuje przed chłodnym wieczorem. Pora zapalić fajkę i spotkać się z ludźmi.
Kategoria wyprawy
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!