Info

avatar krzysieksobiecki z miasteczka Kraków. Przejechałem 31503.06 kilometrów w tym 807.80 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 22.33 km/h, więc szału nie ma :-)


baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy krzysieksobiecki.bikestats.pl

Linki


Fotografia


  • DST 153.80km
  • Teren 1.00km
  • Czas 07:08
  • VAVG 21.56km/h
  • VMAX 66.20km/h
  • Temperatura 3.0°C
  • Podjazdy 1598m
  • Sprzęt AWOL
  • Aktywność Jazda na rowerze

Objazdówka po dawno nieodwiedzanych miejscach

Sobota, 8 października 2016 · dodano: 08.10.2016 | Komentarze 2


Strava

5 rano. Budzik. O dziwo zrywam się z łóżka ochoczo. Gorący prysznic, kawa, dwie bułki na słodko i trochę twarogu z syropem klonowym. Jem na stojąco, ubieram się i wybiegam. Udało się wyjechać o 5:30... Trochę wieje, mży, temperatura ledwie kilka kresek powyżej "zera". Dogrzewam się kurtką. W Nowej Hucie tradycyjnie nieco mocniej pada. Ciągle jest ciemno i pusto. Po godzinie miarowego kręcenia melduję się w Niepołomicach. Kilka zdjęć i już są ... niecierpliwe myśli o ucieczce do Puszczy. W końcu skraj lasu. Pachną sosnowe metrówki, pachną całe zręby, a potem pachnie las: wilgocią mgielną, jesienią, grzybami. Spłoszone sarny przebiegają przez asfalt. Długa prosta Aleja Żubrowa i krótka myśl o ognisku, herbacie, metalowym kubku. Zatęskniłem. Skręt w prawo. Zaczynam rekonesans, bo to dla mnie nowym fragment. Puszcza jak lekko pomarszczony, kolorowy obrus. Przeskakuję nad autostradą, mijam Rabę i po chwili jestem w Bochni. Pada mocniej, ale wiem, że podjazd do Brzeźnicy i dalszy fragment do Nowego Wiśnicza rozgrzeją mnie wystarczająco. Jeszcze światła. Jeszcze jakiś skręt nie tam gdzie trzeba. Jadę. W Brzeźnicy stary kościół, w którym dawno temu byłem raz na mszy. Dawno ... Brzeźnicka ścianka zakończona szutrem, pierwsze 10% tego dnia. W końcu Wiśnicz i przerwa na słodycze. Świetnie się jedzie pomimo chłodu i deszczu. Wybieram boczne drogi: mozaika nawierzchni, kilka ścianek, zimne zjazdy, ostre skręty. W końcu deszcz przechodzi w mżawkę. Na szczytach Beskidu Wyspowego śnieg, a w sadach już chyba ostatnie zimne jabłka, czerwone, na gołych gałęziach. Przed Piekiełkiem robię w tył zwrot. Do Krakowa 70 km ciągłej huśtawki góra-dół, zjazd-podjazd, ciepło-zimno, szybko-wolno. Zeruję się. Resetuję tydzień. W tej ciszy, w końcu pojawia się muzyka: jakieś avant-popowo-jazzowe plamy. Sklejam je ze sobą. Ostry podjazd pod Kobylec, po którym zatrzymuję się w lesie. Ściągam kurtkę, zakładam rękawki i bezrękawnik. Zjazd nad Rabę przewiewa mnie co prawda do kości, ale już po chwili robi się ciepło. Na drogach pustki. I znów wraca muzyka ...

Może zdarzyć się wszystko ...

Zdjęcia
Kategoria wycieczki



Komentarze
krzysieksobiecki
| 06:56 poniedziałek, 10 października 2016 | linkuj Dokładnie tak, po 13-stej byłem w domu :-) Sprawdziłem kilka odcinków pod kandydaturę Maratonu Podróżnika ad 2017. Dwie ładne ścianki odpadły, bo jednak fundowanie ludziom krótkich, co prawda, ale jednak szutrów to byłyby już fanaberie ;-)
michuss
| 20:17 niedziela, 9 października 2016 | linkuj Fajny wpis. Takie niby nic, a 150 km wpadło...
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!